niedziela, 18 grudnia 2011

pierwsze opowiadanie na blogu! :)

Od dłuższego czasu nie czułam się tak, jak teraz, tak wspaniale. Większość ludzi myśli, że to chore, by w taki sposób łagodzić ból psychiczny. Dla mnie jednak ma to ogromne znaczenie, dla mnie to sens życia...
    Zaczęłam się ciąć w wieku piętnastu lat. Nie miałam powodu, żeby to robić, po prostu byłam smutna. Dołowałam się smutnymi piosenkami, wierszami, wspomnieniami.
    Robiąc porządek w pokoju znalazłam nożyk, taki zwykły, do papieru. Wpatrywałam się niego przez parę minut. W głowie miałam dwie myśli, jedną by go wyrzucić, schować, a drugą, że może zobaczę jak to jest. Bardziej spodobała mi się ta druga opcja. Zdecydowałam się na nią. Nie tak od razu, chciałam jeszcze to dokładnie przemyśleć.
    Tydzień mijał mi okropnie, spotkało mnie wiele przykrości. Wszystko dusiłam zawsze w sobie, nie dzieliłam się swoimi przemyśleniami, problemami czy sugestiami z przyjaciółmi. Było mi ciężko. Zostałam na noc sama w domu. Pomyślałam "ej dziewczyno, co Ci szkodzi?" Właśnie, co mi tam szkodzi spróbować? To zawsze jakieś doświadczenie więcej.
    Poszłam do pokoju, otworzyłam szufladę, chwyciłam za nożyk, wyjęłam z niego ostrze, odkaziłam. Nie chciałam jakichś niepożądanych skutków. Popatrzyłam jeszcze chwilę na ręce. Wzięłam głęboki oddech i zrobiłam pierwszą kreskę. Nie za głęboką, normalne, zwykłe cięcie. Nie bolało prawie w ogólne. Krew też jeszcze nie leciała tak mocno, jak chciałam. Zrobiłam jeszcze kilka cięć. Na mojej ręce pojawiało się coraz więcej krwi. Poczułam wtedy, sama nie wiem, spokój .. Spodobało mi się to uczucie.
    Okleiłam swoje rany plastrem, by nie dostało się jakieś zakażenie. Obiecałam sobie, że nigdy więcej tego nie zrobię. Okłamałam samą siebie.
    W szkole nie mogłam się skupić na niczym, myślami byłam gdzie indziej, w innym świecie. Zdałam sobie sprawę, że wystarczył tylko jeden raz, a ja już chcę więcej. Nie mogłam dłużej czekać. Po powrocie ze szkoły do domu poszłam do pokoju, znowu patrzałam się na ten cholerny nożyk, myśląc, czy dobrze robię. Jednak to uczucie pożądania było silniejsze ode mnie. Powtórzyłam czynność z przed paru dni. Wzięłam ostrze z nożyka, lecz tym razem pocięłam drugą rękę.
    Rany były też trochę większe i bardziej głębokie. Krwi także było więcej. ten stan był nie do opisania. Poczułam pewnego rodzaju błogość, która przepełniała mnie od stóp do głowy. Przechodziły mnie ciarki z rozkoszy cięcia się. Widok krwi działał na mnie tak kojąco, tak spokojnie. Równocześnie tnąc się mogłam się skupić na bólu fizycznym, a nie na bólu psychicznym, który dusiłam w sobie od zawsze. Rozcinając sobie skórę czułam, jakby wszystkie dotychczasowe problemy znikały. Niestety nie trwało to długo, bo gdy ręka przestawała już piec, to problemy siedzące gdzieś głęboko we mnie wracały i osadzały się jeszcze głębiej.
    Za każdym kolejnym razem musiałam sprawiać sobie coraz większy ból, chciałam być w jeszcze większym amoku. To lepsze uczucie niż jakikolwiek narkotyk. Z czasem nawet dłuższe, większe i głębsze rany nie pomagały.
    Musiałam trochę przeczekać, aż zagoją mi się ręce, by móc ciąć się dalej. Nie wytrzymywałam. Znów moje myśli krążyły tylko wokół tego. Sięgnęłam po nożyk. Podwinęłam rękawy,a na rękach nie miałam już miejsc. Ściągnęłam spodnie.
    Był okres zimowy, więc na w-fie ćwiczyłam w długich dresach, na rękach miałam ocieplacze. Jakoś to wszystko maskowałam, nikt się nie zorientował.
    Siedziałam na toalecie i myślałam, nie nad tym, czy dobrze robię, lecz nad tym, od której nogi zacząć, na której są bardziej widoczne żyły, gdzie będzie więcej krwi. Nie chciałam jedynie przeciąć tętnicy, wtedy wykrwawiłabym się, rodzice by się dowiedzieli, kontrolowaliby mnie. Nie mogłam na to pozwolić, musiałam myśleć w miarę bardziej racjonalnie, rozważniej.
    Pocięłam wewnętrzne części ud. Znów ujrzałam krew. Widziałam jak powoli spływa mi po nogach, Usiadłam na wannie i pozwalałam, by krew spływała na jej krawędzie. Wzięłam telefon, chciałam uwiecznić tę chwilę na fotografii, by w trudnych chwilach sprawić sobie przyjemność patrząc na te zdjęcie.
    Po kilku dniach rany na rękach zagoiły się, miałam więc miejsce, by znów przenieść się do błogiego świata, gdzie nic się nie liczy. Tak jak myślałam- przyzwyczaiłam się do bólu, był już dla mnie naturalny. Teraz samo cięcie już mi nie wystarczało. Raz gdy się pocięłam, świeże rany biłam drugą, otwartą dłonią, na coś w formie klaskania. Strasznie piekło, lecz byłą też w tym przyjemność, której mi brakowało. Znów gdzieś schowane we mnie problemy zaczęły mnie opuszczać..
    Od czasu, gdy znalazłam nowy sposób na zadawanie sobie bólu, robiłam tak częściej. Jedynym minusem tego wszystkiego był fakt, że rany goiły się dłużej, a wokół nich powstawały siniaki. Nie chciałam już katować rąk, chciałam dać im odpocząć. Skupiłam się na nogach.
    Nie chciałam, żeby nogi też były posiniaczone. Znalazłam dwa, gorsze sposoby, lecz wtedy nie zostawały siniaki. W życiu trzeba się poświęcać. "co Cie nie zabije to Cię wzmocni" powtarzałam sobie.
    Powiedziałam rodzicom, że idę wsiąść długą kąpiel. Tak na prawdę wzięłam szybki prysznic i zaczęłam robić to, co zawsze. Usiadłam na krawędzi wanny, nogami ku jej środka. Wzięłam nożyk, pocięłam uda. Nie sprawiało mi to już takiego bólu jak przedtem. Nie mogłam się odprężyć, zaryzykowałam. Wzięłam sól i posypałam nią świeże rany. Łzy napłynęły mi do oczu, nie były to jednak łzy z powodu bólu, lecz łzy radości. To było jeszcze lepsze uczucie, niż bicie ran. Działało tak kojąco, mogłam się odprężyć, zapomnieć, patrząc na spływającą krew.
    Nie trudno się domyśleć, że ten sposób także nie starczył mi na długo. Ostatnim sposobem, który przyszedł mi do głowy był spirytus. Na rany polewałam dużą ilość spirytusu salicylowego. Ból jaki wywoływał był nie do opisania. Pragnęłam więcej za wszelką cenę. Te całe okaleczanie się trwa już rok. Krwią, którą straciłam mogłabym uratować życie kilku osobą. Uzależniłam się, tak uzależniłam. To silniejsze ode mnie ..

36 komentarzy:

  1. CUDOWNE! :OOO chwilami czułam wszystko na sobie, niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem osobą bardzo wrażliwą na ból, kilka razy podczas czytania przechodziły mnie ciarki. Świetne to opowiadanie, bardzo realistyczne

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem czy to tylko fikcja literacka, czy też to serio Twoje życie, ale powiem Ci, że bardzo realistyczne to opowiadanie. Czytając to, czułam taki nieprzyjemny dreszcz na przegubach rąk...

    OdpowiedzUsuń
  4. wciągnęło mnie troszkę :D Najgorsze było chyba z tym spirytusem i solą...ahh A czemu ta dziewczyna się tnie? Czemu jest smutna?
    http://msadath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. przeczytałam tylko 1/3 opowiadania, bo nienawidzę krwi. Ale opowiadanie bardzo realistyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy będzie dalsza część? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. wow o.O masz zdolności nie ma cooo ! świetnie napisane :)

    OdpowiedzUsuń
  8. łał - tylko tyle umiem powiedzieć

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie realistyczne.. W ciągu jego czytania też przechodziły dreszcze.. Czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne opowiadanie.. dreszcze.. Realistyczne :) Czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pisałaś , że lubisz czytać o cierpieniu. Ja piszę. Zapraszam serdecznie. Wczoraj zaczęłam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawa historia:)
    miło mi będzie jak wpadniesz do mnie^.^

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie znoszę słuchać, czy czytać o krwi, dlatego też starałam się jak najszybciej przeczytać opowiadanie, ponieważ było ono bardzo realistyczne. Nie zmienia to faktu, że masz talent :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Opowiadanie daje do myślenia i chętnie bym je przeczytała do końca, ale czcionka daje mi po oczach, litery mi się zlewają.:/

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne opowiadanie;)Wciąga czytelnika;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. ale miałąś wenę ;D
    fajne, fajne ;)

    Zapraszam do mnie na nową notkę! ;0

    pozdrawiam, Aieaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. wow...
    piękne opowiadanie :)
    kiedy dalsza część :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem pod wielkim wrażeniem i jestem jak najbardziej za tym żebyś pisałam dalej .

    OdpowiedzUsuń
  19. dla mnie lekko przerażające bo ja nie miałabym na to odwagi.
    ale masz talent do pisania, napisz książkę ! : )

    OdpowiedzUsuń
  20. jak realistycznie ! : o
    tak dokładnie opisywałaś uczucia , myśli .. to wszystko ! niesamowite !
    masz talent , pisz dalej : )

    OdpowiedzUsuń
  21. Oczywiście że obserwuję:)
    opowiadanie było super aczkolwiek na samą myśl o krwi mam odruchy wymiotne.
    No cóż zostało mi tylko napisać to co moji poprzednicy. Historia bardzo wiarygodna. Aż mnie boli w okolicach nadgarstków:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Wiktoria, dolaczylam do obserwatorow Twojego bloga.
    Ladnei piszesz ale prosze nie ran siebie - nie warto i imie czego - cierpienia? na kuli ziemskiej za duzo cierpi ludzi nie cierp jak nie musisz :) Odwoc swoja uwage aby komus pomoc na poczatek tylko jednej osobie. Daj w autobusie komos kto potrzeboje rozmienic $$$ bo chce zlotego. Nie rozmieniaj a daj i powiedz zeby oddal drugiemu potrzebujacemu i powiedzial to od Weroniki. Masz duzo ludzi kolo siebie ktorzy Cie kochaja jak rodzice nawet nei wiesz jak bardzo.
    Zagladen tu jeszcze co u Ciebie a tymczasem PA i prosze zacznij robic male kroczki w duga strone.
    XO

    OdpowiedzUsuń
  23. To Twoje prawdziwe uczucia?
    Ja osobiście, nie robiłabym tego bo się boje krwi itd. bałabym się, czy tym samym nie zabiję się...
    Nigdy się nie cięłam i nie zamierzam.
    A jak tam, zdrowa już jesteś? :)

    OdpowiedzUsuń
  24. nie zrozumialam chba wczesniej i myslalam ze to TY sie tniesz.
    Bardzo ladnie piszesz i realistycznie skoro tak myslalam :).
    Dolaczylam do Twojego blog bo chce czytac wiecej. Zapraszam do mnie i pozdrawiam cieplutko z zimnego Chicago.
    http://iwonka007.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny blog, dodaje do obserwowanych. Liczę na rewanż ;D

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetne jest to opowiadanie, bardzo realistyczne. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. ooo jaaaa. Czytając to co chwilę musiałam przerwać, jestem strasznie wrażliwa. Tak jakby odczuwałam to co przeżywa ta dziewczyna. Momentami było mi słabo, głowa zaczynała boleć, świat zawirował, ale mimo wszystko dotrwałam do końca.
    Pięknie piszesz, potrafisz dotrzeć do człowieka tak, by uruchomił wyobraźnię, odczuwał każdy ból bohaterki i nie mógł oderwać się od czytania ;)
    brawo.

    OdpowiedzUsuń
  28. Przechodziły mnie ciarki. Świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wow! Niesamowite! I takie realistyczne. Masz ogromny talent. Podziwiam...

    OdpowiedzUsuń
  30. Piszesz tak, jakbyś doskonale wiedziała, co ona czuła. Jakbyś sama się cięła.
    Opowiadanie jest niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
  31. To było wspaniałe! Czytając fragmenty gdzie pisało jak ona się cięła czułam to samo na moim ciele. Teraz po przeczytaniu zrobiło mi się słabo.... x dd

    OdpowiedzUsuń
  32. Czy można skopiować Twoje opowiadanie ?

    OdpowiedzUsuń
  33. Czy można skopiowac Twoją opowiesc ?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowa.