Chciałabym zniknąć na chwilę, na jakiś czas... Zostać zamknięta w małym pomieszczeniu, bez nikogo. Nie obawiając się ukazać uczuć, albo spakować się i wyjść z domu. Iść tak daleko, jak tylko dam radę, ze słuchawkami w uszach, słuchając przytłaczających piosenek i będąc obojętną na wszystko co dzieje się dookoła. Chciałabym mieć takie miejsce, o którym istnieniu wiedziałabym tylko ja, miejsce, w którym czułabym się bezpiecznie, takie miejsce, w którym nikt nie widziałby moich łez..
Potrzebowałabym takiego pomieszczenia, najlepiej dźwiękoszczelnego i z workami treningowymi. Mogłabym się wykrzyczeć, wyżyć, ulżyć sobie. Założyć rękawice i wyrzucić z siebie cały ból, wyrzucić wszystko, co we mnie siedzi, a potem zapalić papierosa i przejść się nad morze. Poczekać na zachód i zniknąć razem ze słońcem..
coś na dziś: